piątek, 20 października 2017

Sens życia - Pełnia osobowości




PEŁNIA OSOBOWOŚCI 
Jednym z najważniejszych rzeczy w życiu każdego człowieka jest po prostu być szczęśliwym. Szczęście osiągamy budując PEŁNIĘ naszej osobowości. 

Kiedy byliśmy małymi niemowlętami, to wiedzieliśmy o sobie wszystko, z czasem, w interakcji z otoczeniem zewnętrznym nasza psychika z nieskalanej robi się popękana. 

Zaczynamy od dziecka dzielić świat na podmiot (ja) i przedmiot (to - świat). Zaczynamy odróżniać się od całości. Całość ta dzieli naszą psychikę na męskość i kobiecość. Tracimy naszą pełnię... 

Doskonale odzwierciedla to tzw. wąż urobor w symbolice Carla Junga. 

"W psychologii analitycznej Carla Gustava Junga urobor to metafora wczesnodziecięcej fazy rozwoju, w której jeszcze nie zaszedł proces różnicowania na świat zewnętrzny i wewnętrzny, a zatem fazy, w której nie uformowała się jeszcze tożsamość seksualna. Dopiero powstająca świadomość „ja” pozwoli przełamać fazę uroboralną, różnicując świat na matriarchalny i patriarchalny". 

Więc przez całe nasze życie czegoś nam brakuję. Brakuję nam PEŁNI osobowości. Świat w którym działamy, dzieli wszystko na dwójnie. 

DZIEŃ I NOC
SŁOŃCE I KSIĘŻYC
MĘŻCZYZNA I KOBIETA
MĘSKOŚĆ I KOBIECOŚĆ
DOBRO I ZŁO
ŻYCIE I ŚMIERĆ
 PODMIOT I PRZEDMIOT 





W swoim życiu nieświadomie szukamy PEŁNI tzn. JEDNI. CAŁOŚCI. 

Kobieta szuka męskości (mężczyzny). To co utraciła. 
Mężczyzna szuka kobiecości (kobiety). To co utracił. 

Bo wtedy dochodzi do PEŁNI naszej osobowości. Nadrabiamy innymi osobami nasze braki. 

Bo jesteśmy od dziecka socjalizowani, że mężczyzna ma być męski, a kobieta kobieca. (Tracimy naszą całość). 

Kiedy byliśmy niemowlętami, nie wiedzieliśmy, że jesteśmy oddzielni od całości, byliśmy PEŁNI. Z czasem zaczynamy być świadomi swojej rozdzielności i tracimy tę PEŁNIĘ. 

Zawsze kiedy jesteśmy zadowoleni, to właśnie dlatego, że odczuwamy w danej chwili PEŁNIĘ (niczego nam nie brakuję). 

Mylimy doświadczenie psychomentalne z całością. Np. z czasem uczymy się, że przedmioty doznawania (pieniądze, biżuteria, praca itd.) dają nam szczęście. Gdy odczuwamy brak któregoś z tych przedmiotów to cierpimy, bo odczuwamy ich brak. 

Nasza psychika jest pełna, z czasem uczymy się, że czegoś nam brakuję (bo uczymy się tego od innych) i nasza psychika się kala. Aby wróciła do swojego pełnego stanu wmawiamy sobie, że potrzebne są nam przedmioty doznawania do scalenia jej z powrotem. (ale wyuczyliśmy się tego od innych !). 

Gdy zdobywamy w końcu przedmiot, który pragniemy, nasza psychika staje się PEŁNA i odczuwamy radość. Niestety ten proces nie jest stały, z czasem znowu odczuwamy brak przedmiotu i znowu naszej psychice czegoś brakuję. Proces ten można przyrównać do Syzyfa wtaczającego głaz.(ciągle spada) 

Błąd jaki popełniamy jest w tym, że szczęścia nie dają nam przedmioty doznawania...Lecz to nasza psychika ją daję(poczucie PEŁNI).  

Zaczęliśmy błędnie identyfikować, że szczęście jest w przedmiotach doznawania, ale gdyby było tak naprawdę, to przedmioty powinny dawać nam taką samą radość ZAWSZE, a jak wiadomo, z czasem, to co kiedyś dawało nam radość, teraz jej nie daję. Więc błędnie utożsamiamy PEŁNIĘ z przedmiotami. 

Dla kogoś bogatego 1000 złotych znalezione na ulicy nie jest niczym szczególnym. 

Dla kogoś biednego 1000 złotych znalezione na ulicy jest mega radością. 

Pełnia szczęścia jest względna. 

Podobnie jest z pragnieniem poznawania świata.  

- Dla ryby w stawie, staw jest dla niej całym Wszechświatem, nie jest świadoma, że jest coś poza tym. 

- Dla naukowca, który za swój punkt odniesienia stosuje swoje "ja", wydaje mu się, że nic nie znaczy w skali Wszechświata, bo w przeciwieństwie do tej ryby, jego świadomość podzieliła się w interakcji ze światem zewnętrznym. 

- Dla niemowlęcia, który nie ma wykształconego swojego "ja" i nie dzieli rzeczywistości jak naukowiec, to dla tego dziecka wszystko jest Jednią, wydaje mu się, że jest Wszechświatem. 

Więc wszystko czego szukamy w życiu, to powrót do tego nieskalanego stanu naszej psychiki jak u niemowlęcia. PEŁNI. Kiedy niczego nam nie brakuję. 

Łączymy się w pary dla PEŁNI. 

Tworzymy dzieci dla PEŁNI. 

Chcemy po prostu doprowadzić naszą psychikę do tego nieskalanego momentu gdy niczego nam nie brakowało. Chcemy się zjednoczyć z CAŁOŚCIĄ. 

Na czym polega bajer ? Że możemy to zrobić SAMI, bez pomocy innych ludzi. Po prostu POZNAJ SIEBIE i oczyść swoją psychikę do tego nieskalanego stanu przed narodzinami. Ale jeśli nie chcesz, to jest jeszcze coś na wzór religii... 


RELIGIA JAKO SUBTELNY SYSTEM PSYCHOLOGICZNY STAWANIA SIĘ CAŁOŚCIĄ 


Wszystkie systemy religijne chciały nam to pokazać. Carl Jung uważał, że religie, to subtelne systemy psychologiczne, a sam Jezus Chrystus to wręcz psycholog Wszechczasów.  

https://znanichrzescijanie.wordpress.com/2014/12/23/ciekawostki-carl-gustav-jung-o-bogu-i-jezusie/ 

Pomyślmy o co chodzi w kościele. 

Kościół w swojej pierwotnej naturze miał być siedzibą do "samonaprawiania" psychiki. 

W kościele, w tłumie, tracimy swoje "ego", czujemy się zjednoczeni z innymi w modlitwie i śpiewach. Ksiądz miał służyć nam do tego byśmy zrzucili ciężar naszego kompleksu psychicznego (wyspowiadać się mu) i zrzucić ciężar naszych złych uczynków. 

Jeżeli nie lubisz kościoła, to chodź na koncerty, wystawy, gdzie jest dużo ludzi, i kontempluj z nimi te chwile, bądź z nimi całością. Zaręczam, że o to chodziło Chrystusowi z kościołem. Bądźcie jak JEDNO. 

Natomiast jeśli nie lubisz się spowiadać księdzu, to znajdź sobie koleżankę/kolegę, której możesz opowiedzieć o swoich problemach, po to by podzielić się z kimś swoimi rozterkami. Dzięki temu nie jesteś z nimi sam/sama. Gdy mówimy komuś o naszym problemie, spada nam kamień z serca, czujemy ulgę. 

Czyli kościół to coś jak koncert wspólny gdzie czujemy się całością. 

Niebo symbolizuję dobre emocje, spokój, błogostan. Radość. Pełnię, gdy wszystko mamy. 

Piekło symbolizuję złe emocje, złość, nienawiść. Zdenerwowanie. Brak czegoś, rozchwianie. 

Ksiądz, który spowiada, to taka jakby koleżanka/kolega, która nas słucha i my nie czujemy się sami z naszym problemem. A to nas wyzwala. 

Wszystko to OCZYSZCZANIE naszej psychiki do tego byśmy odczuli ulgę i PEŁNIĘ. 

Ale wg Junga, to tylko pomocnicze narzędzia do oczyszczania psychiki. A sam Jezus nie przepadał za kościołem, to był tylko mechanizm, który miał naprawiać naszą psychikę. Sam Jung doszedł do wniosku, że psychologia wyprze w przyszłości religię. 

A sam Jezus dał wskazówkę w Ewangelii Tomasza (zakazanej przez kościół), że kto szuka Boga ten znajdzie go wszędzie (kościół nie jest do tego potrzebny) ,a Bóg to PEŁNIA/JEDNIA  gdy nasza psychika jest nieskalana . 

 Oto fragmenty ewangelii Tomasza: 

„Rozłupcie drzewo, ja tam jestem. Podnieście kamień, a znajdziecie mnie tam.”

"Rzekł Jezus: „Ja jestem światłością, która jest ponad wszystkimi. Ja jestem Pełnią, Pełnia wyszła ze mnie, Pełnia doszła do mnie. Rozłupcie drzewo,ja tam jestem. Podnieście kamień, a znajdziecie mnie tam”. 
 


NIESZCZĘŚCIE LUDZI 


Ja stałem się dosyć uważnym obserwatorem rzeczywistości i również szukam PEŁNI, ale tę PEŁNIĘ zamierzam zbudować z kimś drugim (kobietą). Tyle, że ta kobieta musi być bardzo odważna i samoświadoma samej siebie. 

Bo pomimo iż łączymy się w pary, to ja dostrzegam w swoim otoczeniu, że ludzie i TAK są nieszczęśliwi. A ja nie chce skończyć jak oni. 

Za przykład niech będzie to, że jest sobie kobieta i mężczyzna po 55r. życia, nie śpią już razem w jednej sypialni. To całkowity symbol rozpadu związku - oddzielne sypialnie. 

Więc dlaczego mimo iż mamy dzieci/rodzinę jesteśmy nieszczęśliwi ? Bo PEŁNIE trzeba zbudować nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz. Gdy się starzejemy i nasi najbliżsi idą w swoja drogę, to na zewnątrz tracimy z nimi kontakt, by nie stracić tej pełni, gdy byli z nami, musimy popracować nad naszym wnętrzem.

Jeśli nie zbudujemy jej wewnątrz (jako para), to po 60-tce oddalimy się od siebie. Będziemy się wstydzili swoich starych ciał. Bo nie przepracujemy naszego wnętrza (zamiast zewnętrzności), a przez to po 50-tce oddalimy się od siebie. 

Oto kolejny ciekawy fragment Ewangelii Tomasza: 

(p.51,18-26) Rzekł do nich Szymon Piotr: „Niech Mariham odejdzie od nas. Kobiety
nie są godne życia”. Rzekł Jezus: „Oto poprowadzę ją, aby uczynić ją mężczyzną, aby stała
się duchem żywym, podobnym do was mężczyzn. Każda kobieta, która uczyni siebie
mężczyzną, wejdzie do królestwa niebios”.
 


Ten fragment pokazuje, że aby osiągnąć PEŁNIĘ: 

- kobieta musi stać się mężczyzną, a mężczyzna musi stać się kobietą. Tzn. w Królestwie Bożym nie ma miejsca dla męskich mężczyzn, ani kobiecych kobiet. 

Jest to klasyczny przykład Stawania się całością.  

https://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_indywiduacji


https://pl.wikipedia.org/wiki/Dao



Kobieta musi rozwinąć w sobie pierwiastek męski, a mężczyzna kobiecy. 
Cierpimy, bo nie pozwala nam się robić niektórych rzeczy, bo są zarezerwowane dla jednej płci. Teraz to się zmienia, ale to niepoważne, że kobieta boi się wkręcać śrubki (a mogłaby to zrobić), a facet boi się sprzątać (a mógłby to zrobić) i cierpimy przez takie pierdoły w życiu. To wyzwalające zrobić coś co było dla nas zakazane. 

Więc znajdź sobie czas tylko dla siebie i rób to na co nie miałeś nigdy odwagi, a to cię wyzwoli. 

Rozwijaj z kobietą swoją kobiecość, a niech kobieta ze swoim facetem rozwija swoją męskość. Co nie oznacza rozmycia płci, ale powrotu do tego momentu gdy nasza psychika była nieskalana. 

Kolejna rzecz, że kobieta musi tak jak mężczyzna wziąć sprawy w swoje ręce i walczyć o swoje, musi wyrównać szanse. Zdobyć też władzę dla siebie, by się wyzwolić. 

Kolejna rzeczą, to ja jako "obserwator" zalecałbym aby każda para co najmniej przez godzinę dziennie (codziennie) dotykała się (masaż, przytulanie) i to nawet po 60-tce. Wtedy pomimo starości nie stracimy kontaktu ze sobą. To takie proste - dotyk.  

Ja zauważyłem, że ludzie po 60-tce boją się tego, wstydzą się swoich starych ciał i przez to nie dotykają się nawzajem i cierpią. Ja tak nie skończę ! 


UWIĘZIENI 

A więc dostrzegam nieszczęście innych ludzi, bo oni sobie dali wmówić SYSTEMOWI, że są za starzy (seks po 60-tce) boją się robić rzeczy, które są niezgodne z ich płcią kulturową. Wmawia im się, że tylko młodość jest okej, a jak jesteś stary, to zaszyj się na bujanym fotelu. 


- Chcę mieć kobietę z którą będę piepr.zył się też po 60-tce. Będziemy żyć poza systemem. 
- Córkę (jeśli to będzie córka) wychowam tak, żeby jeździła na motocyklach, trenowała karate, ale też uprawiała sztukę. 
- Syn też będzie robił to samo, ma rozwijać zarówno pierwiastek męski i kobiecy. 
- Przez pierwsze 6 lat życia żadnych gier i komputerów. Bo to najważniejsza część życia. 

Jeśli tak wychowasz dzieci, to będą one miały przewagę nad innymi. Bo inne dzieciaki kiszą się w swoich rolach i cierpią. Stad się biorą alkoholizm, uzależnienia itd. Niestety nie przepracowaliśmy jako całość wielu rzeczy i społeczeństwo idzie w świat wirtualny (dzieciaki uzależnione od gier/telefonów). Nie poznałeś siebie(wnętrza), to idziesz w coraz większą iluzję(zewnętrzności). 

Bardzo ciężką znaleźć taką kobietę. Kobieta, która wie o sobie wszystko. Tylko taka jest doskonała. A ja zamierzam ją udoskonalić. Jeśli nie będzie odpowiedniej kandydatki, to sam zbuduje całkowitą pełnię. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany temat

Stanisłav Grof